A ten chleb, to taki, jaki zawsze chciałam upiec. Serio. Serio.

Bo chciałam by był okrągły, duży, bez foremki pieczony, no i z tą złotą spękaną skórką. A skórka popękała już po wyjęciu chleba z pieca. Pamiętam, jak w Rogowie (tym koło Brzezin), staliśmy, jako studenci, w kolejce po świeżutki pachnący chleb. Z taka właśnie skórką.

Zdobywa się wiedzę przez doświadczenie. I to robimy u nas w “Manufakturze u Romeckich”. Przyda się  , zapewne niestety,  na następny, a nie na najbliższy sezon. Koronawirus już i nam powiedział co myśli o naszych manufakturowych  planach i pomysłach:(

Spękań skórki nie widać bo zdjęcie zrobione tuż po wyjęciu z pieca. Potem chleb został zjedzony:)

Ale zrobimy jeszcze taki chlebek i zdjęcie też.

Dla przypomnienia, jak się robi racuchy. Sezon zaczęliśmy:) Póki co nieco wymuszony koronawirusem.

Jest nas w “Manufakturze u Romeckich” całkiem sporawo więc i żarełko zróżnicowane, niecodzienne. Bułeczki świeżo pieczone i racuchów całe krocie. Oj przytyjemy

Racuchy, jako że sycące nie są posypane cukrem pudrem bo możnaby pęknąć.

Bułeczki z pszennej mąki. Pół na pół z pełnego przemiału i 450-tka